Charlie listy pisze.

Data:
Ocena recenzenta: 9/10

Jakoś w grudniu nie wiem kiedy (nie będę sprawdzał, bo będzie mniej spontanicznie i klimat psuje), dostałem maila od kumpla znikąd, w którym był link do opisu filmu i dopisek obejrzyj ten film. Takim mailom ja ufam, nie wiem czemu, ale ufam.

Główny bohater, Charlie, idzie do liceum i się spina, bo ma problem z ludźmi i ze sobą. Bardziej ze sobą, ale z ludźmi też. Problem ma, bo... nie, nie napiszę czemu, chociaż chyba każda strona w pierwszym zdaniu opisu tego filmu pisze czemu. No i idzie do tej szkoły, odliczając dni do końca. Stara się pozbyć tego problemu, pisząc list do przyjaciela (piękny patent). Potem oczywiście poznaje ludzi, z którymi się zakumplowywuje. I spina się bardziej. A wśród tych ludzi jest dziewczyna (Emma Watson, uciekająca od roli Hermiony), w której się zakochuje. I wtedy to już w ogóle się spina.

Ten film nie opowiada nic nowego, bo jeśli widziałeś chociaż jeden taki film to wiesz co będzie. A jeśli byłeś w liceum, technikum, czy zawodówce, albo po kiedykolwiek się zakochałeś, czy zakochałaś to będziesz wiedział i czuł, czy wiedziała i czuła co i jak. Plus oczywiście są w tym filmie życiowe mądroty, na które jeśli ktoś ma alergię, to może sobie odpuścić.

To prosta historia jest, bardzo ładnie, nienachalnie i przy tym cholernie subtelnie (rozegranie motywu z ciocią, złamanie akcji pod koniec), a przy tym bardzo angażująco. Bardzo pienkny, pozytywny film o wychodzeniu z dołka.

Zwiastun:

A Spence krótkie formy. I w dodatku gwiazdki daje. Co Ci?

@ doktor. Nie wiem doktorze, przyznam szczerze, albo wiosna, albo starość, albo "to change one style is to change one mind". Albo wszystko naraz. Poza tym to wspaniały film-przyjaciel jest dla mnie.

Dodaj komentarz