O pilnowaczu tamy

Data:
Ocena recenzenta: 10/10

Poznałem tą postać, gdy kolega Tomek (pozdro, powo) wrzucił mi na Facebooku kilka ikonek w rozmowie, zapamiętałem głównie tą w której prosiak ściska głowę, tak mocno, że zamienia się z różowej, w fioletową i wykrzywioną jak "Krzyku" Muncha, myślę że to z przejmowania się i utożsamiam się z nią bardzo. Potem jakoś Raves (pozdro, też powodzenia) na pożegnanie w rozmowie wrzucił machającego prosiaka. Z właściwym sobie zapłonem ostatnio stwierdziłem, że muszę obejrzeć ten film, bo zacząłem dużo tych ikonek używać (w większości sceny z nich nie pojawiają się w filmie). No i znalazłem i obejrzałem <pominięte szczegóły>. Facebook czasem się przydaje jednak, gdzieś czytałem, że TED to średnio też (link, choć nie doczytałem), ale w dalszej części tekstu i on się przydaje.

Może wszystko czasem się przydaje, zależy od sytuacji?

Przejdę z tej dygresji i zajmę się dygresją, bo nie wiem jeszcze do końca jak się zabrać za całość.

The Dam Keeper nie ma jeszcze tytułu polskiego, prostota prosi o przetłumaczenie jako Strażnik Tamy, ale tu chodzi o coś takiego jak masz czegoś pilnować, żeby działało. Więc. Tytułowym Pilnowaczem Tamy jest ... no i proszę, kolejny problem... zwierzę, po angielsku Pig, po polsku świnia? Za mocne może. Prosiak? Polski komiksiarz taki jest (rozmowa z nim tu jakby co). Prosię? Prosiaczek to w Kubusiu Puchatku jest. Może prosię? Dobra, już Prosiak niech będzie (jedno z ostatnich zdań dopisywanych do tekstu).

W każdym razie jest on głównym bohaterem animacji, jego ojciec zmarł, mieszka sam w młynie (wiatraku? nie wiem czy tam się miele mąka przy okazji), który musi nakręcać, bo stanie się coś złego. No i jak chodzi do szkoły to inne dzieci śmieją się z niego i dokuczają, bo przecież świnia. No i w ogóle ciągle pod górkę, chociaż mieszka na górce, a jak jedzie do szkoły to w dolinę (depresję?). Pewnego dnia do szkoły przychodzi nowy dzieciak, lis... Chyba tyle można powiedzieć, tam nie ma zbyt dużo rzeczy, które są nieprzewidywalne, czy zaskakujące, chodzi raczej o nastrój, klimat i emocje.

Teraz akapit, który zawiera dużo informacji z wywiadów, można omijać. Chyba najwięcej informacji i to mówionych przez autorów - tutaj Dam(n) Keeper oczywiście dodatkowe punkty film łapie za bycie debiutem, za bycie

początkowo robionym z boku głównej pracy - autorzy pracowali dla Pixara, przy Toy Story 3 chociażby. Film o Prosiaku jest otwarciem i pierwszym filmem nowego studia filmowego... źle... autorzy sami używają słowa dom, Tonko House (ton to prosiak, ko to lis w japońskim). Początkowo tytuł powstać miał w trzy miesiące, ostatecznie powstał w dziewięć. Pomagała przy nim w całości grupa około 70 osób, z czego około 25 przez większość jego powstawania. Pracowali przy nim debiutujący animatorzy po szkole, muzycy, pan od dubbingu Prosiaka (narracja pojawia się tylko na początku i potem jeszcze raz, bardzo oszczędnie to jest rozegrane), sami szefowie mieli największą pieczę nad animacją światła. Robert Kondo i Daisuke "Dice" Tsutsumi, bo tak się nazywają, pochodzą ze wschodu - Tatsumi z Japonii, Robert Kondo nie wiem skąd... I czuć ten nastrój w Dam Keeperze, który ja odczuwam jako głównie wschodni (sam wiatrak bardzo mi się kojarzy z genialnym ICO). Keeper przyjął się na tyle, że mają powstać jego wersja filmowa, dwa komiksy rozwijające wątki w wydawnictwie First Second (nastolactwo opisywać ma jeden z nich). Więc teraz po pierwszym filmie, a przed innymi chyba jest dobry moment na pisanie o nich.

[bardzo ładny obrazek do Dam Keepera autorstwa pana, podpisującego prace jako Vonn http://vonnart.tumblr.com/post/111362366285/pig-and-fox-2-18-15-the-short-film-the-dam ]

Autorzy w jednym z wywiadów wspominają, że miasto i świat wokół, z naciskiem na to przed czym chroni Wiatrak jest oddaniem świata bohatera. Doskonale to widać w jednej z mocniejszych scen - tej z bohaterem na huśtawce.

Ta animacja kojarzy mi się z rzeczami takimi jak to przemówienie Shane'a Koychana albo jego wiersze , jak Paranorman (recenzyjka tu, ponad dwa lata temu wrzucana, uhu, wiosna tak działa na mnie chyba), jak te wersy u Eminema z Legacy (tekst za rapgeniusem):

I used to be the type of kid that would always think the sky is fallin'
Why am I so differently wired? Am I a martian?
What kind of twisted experiment am I involved in?
Cause I don't belong in this world

czyli po polsku mniej więcej:

Byłem tym dzieckiem, któremu zawsze wydawało się że niebo się rozpada
Czemu jestem aż tak inaczej skonstruowany? Czy jestem marsjaninem?
Cóż to za chory eksperyment, w którym biorę udział?
Bo nie należę do tego świata

Jak Frankenstein, jak Brzydkie Kaczątko, jak ta bajka o chmurach co była przed Up emitowana - Partly Cloudly tu (Częściowe Zachmurzenie?)

Mam wrażenie (chyba ważna myśl, bo naszła mnie w połowie wieczoru kawalerskiego kumpla, trzymam kciuki za małżeństwo btw), że to jest jedna z tych rzeczy, które są bardzo potrzebne dzieciom (w ogóle ludziom) którzy przeżyli bullying (polskie określenie nie ma co nie? że Ci dokuczają i Cię <przekleństwo wycięte> w szkole, czy w pracy). Ludziom którzy mieli < przekleństwo wycięte> ciężko w życiu. Tym, którzy musieli dojrzeć szybciej niż inni. Bo czują się gorsze. Bo życie. Nieważne, czy potem dokuczali innym, czy sobie, czy sobie i innym. Może podoba mi się to tak bardzo, bo sam jestem takim dzieckiem? Może wszystkie w pewnym sensie są?

Bardzo pobrzmiewa mi po tym filmie "nie oceniaj ludzi po wyglądzie", bardzo gdzieś to, że obowiązek i pracowitość są bardzo ważne. Gdzieś też (w postaci Lisa) widzę swoje rozkminy, że talent czasem jest jedyną bronią (nie do końca też, ale czasami służy jako broń - Lis rysuje) jaką mamy wobec świata. I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, choć na nią trzeba czekać do ostatniej sceny.

Może i bredzę, bo w sumie dużo przecież bajek i animacji na tym polega i baśni, i mógłbym polecać i nie skończyć (Up, Wall-E...) ale... Nie wiem co dopisać po tym ale.

Bo w Pilnowaczu Tamy nie ma jakiegoś ogromu radości, raczej iskierka, bardzo jarząca się i bardzo jasna, ale raczej iskierka.

Bardzo wzruszający, szybko mijający, mimo tych osiemnastu minut na liczniku, film.

Piękne kino.

<Wstaję i długo wzruszony klaszczę, jak ludzie na końcu spoken wordu Koychana>

Ocena raczej nie ma nic wspólnego z racjonalnością, takie filmy mnie łapią za serce tak bardzo, że ja nie umiem im innej oceny dać.

[Dice'a Tatsumi strona tu.]
__________________________________________________________
Dziękuję komukolwiek kto pomógł z dodaniem filmu do bazy Filmastera.

Tekst pierwotnie opublikowany i myślę że ładniej wyglądający na stronie www.kaseta.org

Patrząc po częstotliwości publikacji to widzę, że mam zabójcze to tempo, oh, well.

Zwiastun:

A gdzie to się ogląda? Czy dobrze zgaduję, że jeśli nie ma na ten temat w Twojej notce ani słowa, tzn że dobrze zgaduję?

Jest gdzieś do kupienia stream z tego co widziałem. Ja oglądałem, ekhem, spod, ekhem, lady. 18 minut to pewnie ciężko o dystrybucję w Polsce, bo na kino to z innym filmem pewnie by musiał lecieć...

Propsy za informacje.

Nie napisałbym tekstu, ani nie obejrzał filmu gdyby nie "alternatywna" dystrybucja. Wiem, że to mnie niespecjalnie usprawiedliwia, ale no jest to fakt.

Dodaj komentarz